Bez względu na to, ile masz lat,
już czas, by zacząć zwiedzać świat.
Na podróż nie masz forsy? Czasu?
Wystarczy spojrzeć do atlasu
albo zakręcić raz globusem,
a wtedy pomkniesz jednym susem
do Azji albo do Afryki –
nie martwiąc się upałem dzikim.
Umówmy się, że na trzy-cztery
skoczysz do którejś z dwóch Ameryk.
Przebiegniesz truchtem Europę,
w Australii też postawisz stopę.
Zapytasz: „Czy to się tak da?”.
Odpowiedź zna książeczka ta.
Nie mam dzieci, a moja siostra jest już w sumie nastolatką, a ja mimo tego ostatnio coraz częściej sięgam po książki dla najmłodszych i tych nieco starszych małych czytelników. Uwielbiam także odwiedzać nowe miejsca, więc pomyślałam sobie Hej! Dlaczego nie sięgnąć po rymowany przewodnik po miastach świata? i tym sposobem znalazł się u mnie egzemplarz Kefir w Kairze. Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że długo czekał na swoją recenzję, ponieważ ani troszeczkę nie wiedziałam, jak zabrać się do jej napisania.
Zacznę od mojej opinii o ilustracjach Joanny Rusinek. Jest mi smutno z tego powodu, ale niestety one nieszczególnie przypadły mi do gustu. Z jednej strony są bardzo kolorowe, przyciągają wzrok, dobrze i ciekawie pasują do nastroju wierszy, ale z drugiej nie podobało mi się to, że są trochę nierealne, zniekształcone. Niektóre są ładne, a inne wyglądają, jakby mały czytelnik sam je narysował. Zdaję sobie sprawę z tego, że duża część osób lubi taki styl, ale ja wolę bardziej realne wersje. Muszę jednak przyznać, że okładka i twarda oprawa mnie zachwyciły.
Tej książki nie nazwałabym przewodnikiem po miastach świata, tylko po ich nazwach. Mimo tego rymowanki mi się spodobały i myślę, że uroczym pociechom również przypadną do gustu. Naturalne jest to, że niektóre bardziej zwróciły moją uwagę, a inne mniej, ale w ogólnym rozrachunku wywarły na mnie pozytywne wrażenie.
Sięgnijcie po twórczość Michała Rusinka i sami (lub z Waszymi szkrabami) przekonajcie się, czy warto.
Tej książki nie nazwałabym przewodnikiem po miastach świata, tylko po ich nazwach. Mimo tego rymowanki mi się spodobały i myślę, że uroczym pociechom również przypadną do gustu. Naturalne jest to, że niektóre bardziej zwróciły moją uwagę, a inne mniej, ale w ogólnym rozrachunku wywarły na mnie pozytywne wrażenie.
Sięgnijcie po twórczość Michała Rusinka i sami (lub z Waszymi szkrabami) przekonajcie się, czy warto.
Autor: Michał Rusinek
Tytuł: Kefir w Kairze
Ilustracje: Joanna Rusinek
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania książeczki i wyrażenia swojej opinii dziękuję:
Pierwszy raz widzę ten tytuł na oczy, ale wydaje się być nie najgorszy. :) Zerknę na niego w przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy według Ciebie ta książeczka wypadłaby pozytywnie :)
UsuńJa też lubię sięgać po książki dla młodszych, ale nie biorę się za nowości wydawnicze, tylko za to co sama czytałam w dzieciństwie lub nigdy tego nie nadrobiłam, a chciałabym.
OdpowiedzUsuńJa mam plan niedługo zabrać się za Kubusia Puchatka i Mikołajka :)
UsuńSięgam od czasu do czasu po książki dla dzieci, ale są to raczej klasyki, które czytałam w dzieciństwie albo których nie czytałam, ale chciałam nadrobić. Za współczesną literaturę dziecięcą nie biorę się w ogóle.
OdpowiedzUsuńJa chcę niedługo ponownie zabrać się za Kubusia Puchatka i Mikołajka ;) :D
UsuńSzkoda, że nie pokazałaś tych ilustracji, bo mnie zaciekawiły. ;(
OdpowiedzUsuńW sumie tym razem nie pomyślałam o dodaniu ilustracji, a książkę pożyczyłam rodzinie. :( Jeżeli chcesz, to można je zobaczyć na stronie EMPIKu ;)
Usuń